ISIDORUS
Echo Katolickie: Prawo do normalności Drukuj
czwartek, 29 maja 2008, 18:20
Dodał: (Admin)
Czy niepełnosprawność powinna być postrzegana jako kara za grzechy bądź pomyłka Nieba, na którą nie przysługuje reklamacja? - Wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Boga - przekonuje Dariusz Samborski. I staje w szeregu twierdzących, że cierpienie to też szansa...
Echo Katolickie
Echo Katolickie
Nr 22
Trudno o rachunek, ile spośród tych i tym podobnych pytań każdego dnia wspina się po „niebieskiej drabinie”. Tylko Bóg zagląda do ludzkich serc i on najlepiej odpowiedziałby na PS. List osoby niepełnosprawnej, jaki trafił do naszej redakcji, stał się jednak pretekstem do podniesienia tematu cierpienia i próby dojścia do ładu z samym sobą w myśl powiedzenia: „jakiego mnie Boże stworzyłeś, takiego mnie masz”. Nikt z nas nie jest skazany na samotność. A dlaczego ona czasem boli tak bardzo? Do obalenia mitu dzieci gorszego Boga zaprosiłam prezesa siedleckiego oddziału Katolickiego Stowarzyszenia Niepełnosprawnych Diecezji Siedleckiej i mamę 25-letniego Krzysztofa. Dlaczego ja? Przyjmuje się, że gdyby nie ich cierpienie, świat już dawno przestałby istnieć. Ale dźwiganie krzyża ma sens wtedy, kiedy przytulimy go do siebie i ufnie ofiarujemy Bogu. Jadwiga Matuła nie ukrywa, że także jej zdarzały się pytania w stylu „dlaczego ja?”. Światłem w tunelu okazywała się wówczas świadomość, że nie jest sama. - Kiedy widziałam osoby niepełnosprawne na wózkach czy o kulach, zrozumiałam, że mój syn, choć z trudnościami, ale jest samodzielny - tłumaczy z zaznaczeniem, że droga do wzajemnego zrozumienia wiedzie przez rozmowy, a odpowiedzią na okazywaną litość może być zamknięcie. - Osoba niepełnosprawna chce być traktowana normalnie - w komentarzu do tezy, szefujący KSN-owi Dariusz Samborski neguje sens pocieszającego: „jakiś ty biedny!”. A jako alternatywę dla litości wymienia zaproszenie na prywatkę. - Choć różnice są - nie ukrywa i porównuje możliwość przejęcia sterów nad własnym życiem. - Niepełnosprawny nie przeprowadzi się ot, tak - podrzuca. Walką z „3 schodami” usprawiedliwia też przypadki niskiej samooceny tych osób i lęk przed zranieniem, który może przyjmować pozy nadmiernego skupienia na sobie. - Nie wychodzą z domu w lęku, że ktoś ich zawiedzie. A nie powinni bać się zaufać - dodaje spiesznie. - Osobę niepełnosprawną trzeba pokochać taką, jaką ona jest. Ale i ona musi polubić środowisko, w którym żyje. Chęć i motywacja Na dniach Krzysztof wraca z 10-dniowej wycieczki do Włoch. Półkę w jego pokoju zdobi już puchar zdobyty w zawodach wędkarskich. A na koncie ma też I miejsce w konkursie plastycznym. - Lubi malować - podkreśla J. Matuła i wspomina o kolejnej rywalizacji, do której syn zgłosił akces. Praca do przewidzianego dla osób niepełnosprawnych konkursu „Siedlce, Podlasie, Anioły” czeka już tylko na rzut oka fachowca. - Ale musi być ktoś, kto nad nim czuwa - pani Jadwiga wspomina etap wykonywania dzieła, kiedy to syn co rusz przywoływał ją, pytając, czy ładnie wyszło. Idea wzajemnej pomocy to też niepisany punkt kodeksu Stowarzyszenia. Tego samego, w którym mama Krzysia działa jako wolontariuszka. - Zaprowadziłam go i spodobało mi się. Choć wstępowałam małymi kroczkami - zastrzega J. Matuła. Przyznaje przy okazji, że przynależność do KSN-u zaowocowała otwarciem i że pełna zapału, nadal chce pomagać. - Nasze „słoneczka” bardzo szybko nawiązują kontakt, a wdzięczność wyrażają uśmiechem. Do tego jeszcze podejdą i przytulą się - zdradza motywację. Tęcza pomysłów W Stowarzyszeniu nie obowiązują granice wiekowe, nie ma też podziału na stopnie upośledzenia. Zaś każdy, kto przekroczy próg siedziby przy ul. Kilińskiego, może liczyć na wsparcie i kompetentną poradę. Jest czas na kółko muzyczne, relaksujące zabawy, plastykę, a nawet zabawę w teatr. - Zasiadamy przy jednym stole i tworzymy jedną rodzinę - ocenia pani Jadwiga. - Staramy się też w miarę pomagać jednym i drugim - potwierdza D. Samborski i podpowiada, że wolontariat dla osoby z kompleksami to też szansa terapii i odkrycie prawdy, że są ludzie bardziej dotknięci przez los. A na potwierdzenie, że nie tylko święci garnki lepią, wspomina o wieczorze poetyckim Sebastiana Barana, członka grupy literackiej „Ogród”. Codzienne spotkania zdominowały ostatnio przygotowania do sztuki „Król wschodzącego słońca”, którą zaprezentują podczas czerwcowego przeglądu. A z planów wakacyjnych na czoło wysuwa się propozycja pielgrzymki do Lichenia w lipcu, na którą wciąż trwają zapisy oraz piesze pielgrzymowanie w grupie Męczenników Podlaskich. Od 17 do 31 sierpnia tradycyjnie odbędzie się plener artystyczny pod Poznaniem. Ale zapisy na listę popularnych wyjazdów są już zamknięte. W każdą czwartą niedzielę miesiąca o 15.00 w kaplicy przy parafii Ducha Świętego w Siedlcach mają też swoje Msze. Antidotum na samotność - Całe życie powtarzałem, że nie lubię malin, aż spróbowałem w tamtym roku w Nałęczowie. Okazało się, że są bardzo dobre - lęk przed przyjściem na zajęcia Dariusz zbywa argumentem, że podjęcie próby nie jest tożsame z podpisaniem deklaracji. Ale ufny krok może okazać się antidotum na samotność. - My nie pytamy, kim jesteś, ale jakie masz serce i ile możesz z siebie dać - tłumaczy, dodając, że podczas gdy jedni w majowy weekend bawili w dyskotekach, znaleźli się młodzi, którzy po Trójmieście dźwigali inwalidzkie wózki. A niektórzy następnego dnia szli na maturę. W grupie, w której pielgrzymują na Jasną Górę, uczestniczą więźniowie. - Rozmawiałem z takim, który w areszcie spędził 20 lat, a opiekował się osobą z czterokończynowym porażeniem mózgowym. Spytałem, jak się odnajduje. A on, że po latach jest ktoś, komu czuje się potrzebny. To daje nadzieję - ocenia. Czy niepełnosprawność powinna być postrzegana jako kara za grzechy bądź pomyłka nieba, na którą nie przysługuje reklamacja? - Wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Boga - D. Samborski dyskutuje z tytułem filmu Randy Haines. I staje w szeregu twierdzących, że niepełnosprawność to szansa na głębsze spojrzenie na własne życie. Nie ma gotowych recept. Ale są sugestie. Wśród innych mówiąca, że może niepełnosprawność nie powinna być pokazywana w tle, a w centrum. Ponieważ liczy się człowiek, a ten to bardziej dusza niż ciało. Ale żeby lepiej zrozumieć ich świat, trzeba najpierw do niego wejść. Choć na chwilę.

autorka: AGNIESZKA WARECKA

Powyższy artykuł publikujemy dzięki uprzejmości Oficyny Wydawniczej wydającej tygodnik "Echo Katolickie". Ten oraz inne ciekawe artykuły i felietony, można przeczytać w najnowszym numerze tygodnika (nr 22).

POLECAMY: www.EchoKatolickie.pl

Jeśli możesz - pomóż nam! Przeczytaj jak to uczynić